wtorek, 23 września 2014

Kto nie ma odwagi do marzeń, nie będzie miał siły do walki.

Moje przemyślenia #12:
''Dobry początek'' - David Nicholls

Od dziecka mamy swoje marzenia, które czasem się spełniają lub nie. Gdy byłam mała marzyłam o jakieś najnowszej zabawce. Z biegiem czasu moje marzenia się zmieniały i marzyłam o ważniejszych sprawach. Chyba każdy z Nas marzy o tym żeby mieć wspaniałą pracę, kochającą rodzinę i być szczęśliwym - naprawdę szczęśliwym. Przychodzi w życiu człowieka taki moment, w którym zauważy kogoś na ulicy, w kawiarni, czy w kinie i ta osoba pociągnie go fizycznie. Wtedy zaczyna snuć marzenia jaka ona jest, widzi piękną dziewczynę i wie że chce z nią być. Zaczyna marzyć i śnić tylko o niej. To zjawisko znane jest jako zauroczenie i chyba każdy je przeżył.


Książka opowiada o chłopaku, który chce mieć jak najlepszą przyszłość. Dobrze się uczy i idzie na studia. Tam poznaje piękna dziewczynę w której się zakochuje i zaczyna marzyć o wspólnej przyszłości z Nią. Niestety to nie jest takie proste. Ta książka opisuje dużo śmiesznych sytuacji z życia, które człowiek popełnia. Można by pomyśleć, że marzenia są tylko po to żeby o nich tylko marzyć, bo nigdy się nie spełniają . Ale gdy marzymy o tej jedynej osobie to chcemy być jak najbliżej niej i choć popełniamy głupstwa to zbliżamy się coraz bardziej do naszego marzenia. Gdy ktoś czegoś naprawdę pragnie to będzie robił wszystko żeby jego marzenie stało się rzeczywistością.

Podziwiam takie osoby które marzą o najdziwniejszych rzeczach, ale nie poddają się i idą dalej. Oni nie siedzą w domu i nie rozmyślają: ''Co teraz?''. Oni po prostu działają, nie boją się porażki. Wielu z Nas na pewno chciałoby mieć tyle zapału i energii jak ci ludzie co się nie podają. Ja bym chciała.



piątek, 15 sierpnia 2014

Mogłoby być lepiej, ale gorzej też mogło by być...

Moje przemyślenia #11:
''Ślub'' - Nicholas Sparks



Każda kobieta, gdy już pozna tego jedynego, marzy o wspaniałym ślubie. Są różni ludzie, różne tradycję ale marzenie jedno, żeby ten dzień był najwspanialszym dniem. Ślub zawsze kojarzył mi się z czymś pięknym. Dwoje zakochanych ludzi, którzy promieniują swoją miłością i nawet największego gbura zarażą swoim szczęściem. W głębi serca każdy czeka własnie na ten dzień.


Wyobrażaliście sobie ślub katolika z ateistą? Ślub trwający 10 minut i po sprawie. Właśnie taki ślub opisuje ta książka. Dwoje młodych ludzi bierze ślub cywilny, są szczęśliwi, ale czy oboje chcieli żeby ten dzień właśnie tak wyglądał? Po przeżyciu ze sobą tylu lat do małżonka dociera, że zaniedbywał swoją żonę. Dociera do niego, że jego żona nie marzyła o takim ślubie na jaki ją namawiał. Czy uda mu się odnowić uczucie, które pomału gaśnie? Czy jego wysiłek nie pójdzie na marne?

Moim zdaniem jeśli dwoje ludzi połączy to szczególne uczucie, którym jest miłość powinni cały czas o nią dbać i sprawiać żeby było coraz silniejsze. Wiadomo, że w każde małżeństwo wdziera się rutyna, ale o miłość warto walczyć. Czym by była miłość gdyby nie można było jej dzielić z ukochaną osobą. Czym byłaby gdyby nie można było dzielić z nią tych szczęśliwych jak i tych złych chwil. Właśnie w tych złych uświadamiamy sobie jak dużo znaczy dla nas wsparcie tej właśnie osoby.
Dlatego każdego dnia DBAJMY O TĘ MIŁOŚĆ.


Strach to czasem brzydka rzecz. Nie pozwala ci doznawać najpiękniejszych chwil. Będzie Twoim przekleństwem, jeśli go nie pokonasz.


 Moje przemyślenia #10:
''Na ratunek'' - Nicholas Sparks


Dziecko z autyzmem, brak nadziei na poprawę ze strony lekarzy, ciężkie przeżycia z dzieciństwa i wielkie uczucie. To wszystko opisuje Nicholas Sparks w książce "Na ratunek".

Ta książka opisuje historię matki z dzieckiem - chorym dzieckiem. Ta kobieta musi być silna i dzielna. Jest zdana tylko na siebie. Chyba każdy podziwia takie kobiety, które poświęcają wszystko dla swoich dzieci, a w dodatku są z tym całkiem same. Autor książki opisuje jak bardzo matka kocha swojego synka i chce dla niego jak najlepiej. Gdy myśli, że już dostała wszystko od życia czego potrzebowała, zjawia się on a z nim wielka miłość. Ale jak to bywa przy prawdziwym uczuciu, są także problemy. Czy uda się im to przezwyciężyć i będą szczęśliwi? 


Ta książka nauczyła mnie, że w każdym z nas może siedzieć jakaś trauma z dzieciństwa i paraliżować nasze teraźniejsze życie. Czytając tę książkę zrozumiałam jak ważne jest wsparcie drugiej osoby. Do szczęścia wystarczy czasem jeden mały gest ktorym jest umiejętność słuchania drugiej osoby. Czasem wystarczy kogoś wysłuchać żeby on mógł być szczęśliwy, to tak niewiele, a wnosi w nasze życie ogromnie dużo.

czwartek, 31 lipca 2014

Tak blisko, tak blisko jak ja, nie był Ciebie nikt tak blisko i nie poddał Twoim zmysłom jak ja.

Moje przemyślenia #9:

 "Tak blisko..." - Tammara Webber


Czy jest jakieś podobieństwo między pisenką Rafała Brzozowskiego "Tak blisko" (https://www.youtube.com/watch?v=fl_swnrhmRY), a książką Tammary Webber? Moim zdaniem jest i to bardzo duże, chociaż autorką książki jest amerykańska pisarka, a piosenkę śpiewa polski wokalista to czytając tą książkę miałam w głowie te piosenkę. Jakby to właśnie ona opisywała miłość łączącą Jacqueline i Lucasa. To niesamowite jak są one podobne, a może tylko ja zauważam to podobieństwo, bo chce je zobaczyć. Myślałam, że ta książka to będzie jakieś tam romansidło, ale trzeba przyznać, że mnie wciągła. Może dlatego, że bohaterami tej książki są studenci w moim wieku i kto wie, może jej los mógłby być podobny do mojego.

Ta książka doskonale opowiada życie w akademiku, pierwsze miłości i problemy z tym związane. Dziewczyna, która ma wszystko poukładane: studia, doskonały chłopak, najlepsza przyjaciółka. Może się wydawać, że to bajka. Pewnego dnia traci ukochanego, zostaje prawie zgwałcona i załamuje się. Jednak nie przypuszczała, że ten koniec, może oznaczać początek czegoś nowego, o wiele lepszego w jej życiu. Moim zdaniem ta książka opowiada o tym, że jeśli ci na czymś zależy i to stracisz, to nie jest to koniec świata. Oczywiście ból jest, ale może dlatego tak cierpimy żeby przygotować się na lepszy los, który na nas czeka. Cierpimy po to żebyśmy się nie bali zaryzykować i być naprawdę szczęśliwymi osobami. By być SILNĄ osobą.

NIGDY SIĘ NIE PODAWAJ!
 CHOĆBY BRAKOWAŁO CI JUŻ SIŁ, 
BO TAM GDZIEŚ CZEKA NA CIEBIE SZCZĘŚCIE 
O KTÓRE WARTO 
POWALCZYĆ!


piątek, 18 lipca 2014

Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia, które ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi.

Moje przemyślenia #8: 

''Wszystko gra'' - Agnieszka Szygenda


Każdy z Nas grał chociaż raz w jakąś grę. Granie kojarzy się z frajdą i dobrą zabawą, ale czy ktokolwiek z nas pomyślał, że może drugi człowiek może nami manipulować i naszym kosztem dobrze się bawić? Uważamy, że w naszym świecie nie ma ludzi aż tak zepsutych żeby bawić się uczuciami drugiego człowieka. W dzisiejszych czasach ludzie mają wszystko i czasami po prostu brakuje im pomysłu co zrobić z wolnym czasem. Zaczynają wpadać na pomysły, które nie konieczne są przemyślane i mądre. Do tej pory nie zastanawiałam się nad tym, ale po tej książce zaczęło do mnie docierać, że może coś w tym jest. Mówi się, że zakochanie jest to stan wspaniały,  na które czeka się z utęsknieniem od najmłodszych lat. Chociaż z drugiej strony w tym stanie bardzo łatwo jest nami manipulować, bo chcemy dla naszej ukochanej osoby jak najlepiej i na początku możemy nie dostrzegać tego, że to wszystko co robimy dla naszego ukochanego, to co on chce, może nas zabijać od środka.

Ta książka opowiada historie trzech przyjaciół, którzy osiągnęli w swoim życiu prawie wszystko. Mają wspaniałą prace, mieszkają w apartamentowcach i mają poczucie tego, że zawsze mogą na siebie liczyć. Mogłoby się wydawać, że mają wszystko, ale brakuje im adrenaliny, którą chcą sobie zapewnić poprzez zagranie w swoją wymyśloną grę. Na początku gra ich wciąga i chcą prześcignąć kolegów, ale potem zdają sobie sprawę, że to zaszło za daleko. Chociaż wypierali się tego, to dociera do nich, że jednak mają uczucia i będą musieli ponieść konsekwencję swoich czynów. 

Czytając tą książkę zrozumiałam jak może czuć się osoba, gdy bawi się jej uczuciami. Z jednej strony może to być wspaniała zabawa patrzeć i śmiać się jak druga osoba zaczyna nas darzyć uczuciami, ale z drugiej pomyślmy jakby to było gdyby ktoś tak się nami bawił. Jak trzeba być zepsutym człowiekiem, żeby bawić się uczuciami drugiej osoby. Patrzeć jak ona zaczyna nam coraz bardziej ufać i wbić jej potem nóż prosto w jej serce. Wiadomo, że taka osoba długo będzie do siebie dochodzić. Ale czy potem będzie mogła jeszcze komuś zaufać i być szczęśliwa? W dzisiejszych czasach jest dużo takich ludzi, którzy zostali właśnie tak zranieni i zaczynają bawić się uczuciami żeby tylko sobie udowodnić że mogą. Powinniśmy wtedy pomyśleć o tym, że robienie krzywdy innym ludziom nie oznacza, że będziemy przez to szczęśliwi. Kiedyś staniemy przed Bogiem i to my będziemy się musieli przyznać jakiej głupoty się dopuściliśmy. Bo to, że kogoś skrzywdzimy, wcale nie oznacza tego, że ktoś inny nie zrobi tego nam... Dlatego pamiętajmy:

Nie czyń drugiemu co tobie nie miłe.

środa, 16 lipca 2014

W gąszczu po­zorów gi­nie echo prawdy...

Moje przemyślenia #7: 

''Szepty'' - Irena Matuszkiewicz

Wchodząc do czyjegoś domu próbujemy ocenić jak się w nim domownicy czują. Ale czy dobrze jest oceniać nie poznając historii domowników?
Widzimy Panią domu: piękną, zadbaną, starającą się, aby w jej domu każdy czuł się dobrze. Podziwiamy ją, że tak dobrze godzi swoje obowiązki, zarówno w pracy jak i w domu. Pan domu też niczego sobie, widać, że dba o rodzinne żeby niczego im nie brakowało. A córka? Jak to córka: dobrze ubrana i wychowana, ale czy na pewno w tej rodzinnie jest wszystko w porządku? Czy każdy z domowników czuje się komfortowo i bezpiecznie? 

Książka opowiada, na pewno o wielkiej przyjaźni, która rozwija się, gdy kobieta jest już w podeszłym wieku. Można byłoby pomyśleć, że autorka książki chce nam przekazać, że w każdym wieku jest czas na prawdziwą przyjaźń. Pokazuje nam, że czasem przyjaźń znaczy o wiele więcej niż miłość. Kobiety bardzo dobrze się rozumieją i wspierają. Cały czas myślałam, że to książka o wielkiej przyjaźni, lecz zastanowił mnie pewien mały szczegół - córka bohaterki. Dlaczego tak mało ze sobą rozmawiają? A jak już rozmawiają to dlaczego tak często się kłócą? Dopiero później dowiadujemy się dlaczego córka jest tak nastawiona do swojej chorej matki...



Tak więc, gdy widzimy idealną rodzinę, to nie zawsze oznacza, że jest ona naprawdę szczęśliwa. Mimo, że oboje rodziców pracuje i chce dla córki jak najlepszej przyszłości, to nie ma ich, gdy ich naprawdę potrzebuje. Z biegiem lat, z coraz większą obojętnością rodziców na życie córki, oddala się ona od nich, a oni nie rozumieją dlaczego jest dla nich taka oschła. Ale tak już jest, że jeśli w dzieciństwie córka nie czuje się przez kogoś kochana to już do końca życia będzie się dystansować od biologicznych rodziców. Tak więc pozory mylą. Nie zawsze idealna rodzina oznacza szczęśliwą  rodzinę. Moim zdaniem, jeśli dziecko ma wszystko czego pragnie, a nie ma najważniejszego, czyli rodzinnej troski i nie czuje się w tym domu kochana to odbije się to na jej psychice w przyszłości. Lepiej mieć mniej pieniędzy i być kochanym niż pławić się w luksusie. Powinniśmy bardziej zwracać uwagę na uczucia naszych bliskich.  

piątek, 11 lipca 2014

Nie bój się, tylko wierz.

Moje przemyślenia #6: 

"Łańcuszek" - Iwona Sobolewska


Każdy z Nas ma taką rzecz do której ma sentyment. Może jest to miś z dzieciństwa, a może prezent od ukochanej osoby. Dla mnie taką rzeczą był wisiorek od byłego chłopaka. Traktowałam go jak talizman, który przynosi mi szczęście. Jednak coś w tym jest. Niby jest to tylko rzecz, ale wystarczy na nią spojrzeć, a czuje się tak samo szczęśliwa jak wtedy. Traktowałam mój wisiorek jak talizman, który przyniósł mi szczęście wtedy kiedy tego najbardziej potrzebowałam. Tak już jest, jeśli uwierzymy i chcemy czegoś z całego serca, to Bóg nam w tym pomoże.

Ta książka opowiada historię 17-letniej Juli, która miała ciężkie życie. Prawie całe dzieciństwo spędziła w sierocińcu. Pewnego pięknego dnia los się do niej uśmiechnął i została adoptowana przez bogatych ludzi. Często zastanawia się, dlaczego adoptowali właśnie ją, a nie kogoś innego, ale któregoś dnia znalazła odpowiedz na wszystkie swoje pytania.
Na szyi nosiła łańcuszek, który był dla niej jak talizman. Julia bardzo lubiła ten łańcuszek, ale dopiero później dowiedziała się, dlaczego czuje do niego taki sentyment. Podświadomie czuła moc tego przedmiotu i wierzyła, że przyniesie jej szczęście. Szczególnie wtedy, gdy dowiedziała się kim była jego poprzednia właścicielka.

Jan Paweł II kiedyś powiedział: 

NIE BÓJCIE SIĘ, TYLKO WIERZCIE.

Jeśli komuś daje to siłę to dlaczego ma nie wierzyć w moc jakiegoś przedmiotu? Jeśli czujecie, że ten właśnie przedmiot pomaga wam w walce ze strachem to wierzcie w to, nawet wtedy, gdy komuś się to nie podoba. Nie potrzebnie przejmujemy się opinią innych, bo to nas tylko blokuje. Dlatego nie bójmy się i wierzmy. Bóg jest przecież wszędzie. W każdym przedmiocie. Jeśli uwierzymy w Niego, to na pewno nas nie zawiedzie.