Moje przemyślenia #6:
"Łańcuszek" - Iwona Sobolewska
Każdy z Nas ma taką rzecz do której ma sentyment. Może jest to miś z dzieciństwa, a może prezent od ukochanej osoby. Dla mnie taką rzeczą był wisiorek od byłego chłopaka. Traktowałam go jak talizman, który przynosi mi szczęście. Jednak coś w tym jest. Niby jest to tylko rzecz, ale wystarczy na nią spojrzeć, a czuje się tak samo szczęśliwa jak wtedy. Traktowałam mój wisiorek jak talizman, który przyniósł mi szczęście wtedy kiedy tego najbardziej potrzebowałam. Tak już jest, jeśli uwierzymy i chcemy czegoś z całego serca, to Bóg nam w tym pomoże.
Ta książka opowiada historię 17-letniej Juli, która miała ciężkie życie. Prawie całe dzieciństwo spędziła w sierocińcu. Pewnego pięknego dnia los się do niej uśmiechnął i została adoptowana przez bogatych ludzi. Często zastanawia się, dlaczego adoptowali właśnie ją, a nie kogoś innego, ale któregoś dnia znalazła odpowiedz na wszystkie swoje pytania.
Na szyi nosiła łańcuszek, który był dla niej jak talizman. Julia bardzo lubiła ten łańcuszek, ale dopiero później dowiedziała się, dlaczego czuje do niego taki sentyment. Podświadomie czuła moc tego przedmiotu i wierzyła, że przyniesie jej szczęście. Szczególnie wtedy, gdy dowiedziała się kim była jego poprzednia właścicielka.
Jan Paweł II kiedyś powiedział:
NIE BÓJCIE SIĘ, TYLKO WIERZCIE.
Jeśli komuś daje to siłę to dlaczego ma nie wierzyć w moc jakiegoś przedmiotu? Jeśli czujecie, że ten właśnie przedmiot pomaga wam w walce ze strachem to wierzcie w to, nawet wtedy, gdy komuś się to nie podoba. Nie potrzebnie przejmujemy się opinią innych, bo to nas tylko blokuje. Dlatego nie bójmy się i wierzmy. Bóg jest przecież wszędzie. W każdym przedmiocie. Jeśli uwierzymy w Niego, to na pewno nas nie zawiedzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz