Moje przemyślenia #11:
''Ślub'' - Nicholas Sparks
Każda kobieta, gdy już pozna tego jedynego, marzy o wspaniałym ślubie. Są różni ludzie, różne tradycję ale marzenie jedno, żeby ten dzień był najwspanialszym dniem. Ślub zawsze kojarzył mi się z czymś pięknym. Dwoje zakochanych ludzi, którzy promieniują swoją miłością i nawet największego gbura zarażą swoim szczęściem. W głębi serca każdy czeka własnie na ten dzień.
Wyobrażaliście sobie ślub katolika z ateistą? Ślub trwający 10 minut i po sprawie. Właśnie taki ślub opisuje ta książka. Dwoje młodych ludzi bierze ślub cywilny, są szczęśliwi, ale czy oboje chcieli żeby ten dzień właśnie tak wyglądał? Po przeżyciu ze sobą tylu lat do małżonka dociera, że zaniedbywał swoją żonę. Dociera do niego, że jego żona nie marzyła o takim ślubie na jaki ją namawiał. Czy uda mu się odnowić uczucie, które pomału gaśnie? Czy jego wysiłek nie pójdzie na marne?
Moim zdaniem jeśli dwoje ludzi połączy to szczególne uczucie, którym jest miłość powinni cały czas o nią dbać i sprawiać żeby było coraz silniejsze. Wiadomo, że w każde małżeństwo wdziera się rutyna, ale o miłość warto walczyć. Czym by była miłość gdyby nie można było jej dzielić z ukochaną osobą. Czym byłaby gdyby nie można było dzielić z nią tych szczęśliwych jak i tych złych chwil. Właśnie w tych złych uświadamiamy sobie jak dużo znaczy dla nas wsparcie tej właśnie osoby.
Dlatego każdego dnia DBAJMY O TĘ MIŁOŚĆ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz